***
Wstałam nieśpiesznie z łóżka. Rozprostowałam kończyny i podeszłam to okna. Odgarnęłam firankę w kwiatki. Znów kolejny szary dzień. Dzień pozbawiany tego właściwego pigmentu, który koloryzuje całe moje życie. Za oknem szary świat. Świat ludzi. Śpieszących się do pracy, do swoich rodzin. Żyjących po to, by zaznać lepszego życia. By choć na chwilę oderwać się od rutyny, od tego co jest nudne, monotonne i nie martwić niczym. Realny świat. Wszystko w nim ułożone w jakimś określonym może i chaotycznym porządku... Bo przecież wszystko po coś jest. Jest dla ludzi, jest po to, by móc z tego czerpać garściami, by mieć z tego określone korzyści i przywileje. "Nic co ludzkie nie jest mi obce". Ale czy na pewno w pełni zasługujemy na społeczeństwo? By w nim tkwić i rozwijać się? Czy jesteśmy ludźmi, którzy okazują współczucie innym? Zawsze mnie to zastanawiało... Jaki sens jest w egzystencji... Żyjemy po to by umierać czy żyjemy po to by żyć godnie i sprawiedliwie? Może odrobinę skłaniam się ku refleksji, ale lubię rozważać. Często jesteśmy świadkami nieludzkiego zachowania. Tak na prawdę nie zdajemy sobie sprawy z tego,że raniąc innych, ranimy samych siebie, jeśli tylko posiadamy nie serce z kamienia lecz serce, które potrafi głęboko kochać, to jesteśmy w stanie to sobie uświadomić. Więc jeśli mamy okazję, po prostu kochajmy ♥ Okazujmy tym wyjątkowym osobą, że są dla nas ważne. Jeśli będziemy potrafić kochać, to my będziemy kochani. Czym jest miłość? Właśnie... Trudno odpowiedzieć wprost na to pytanie. Dla każdego jest czymś innym. Dla jednej osoby ważną a nawet najważniejszą wartością w życiu, a dla drugiego człowieka bez wartościowa i niepotrzebna, ale gdy zastanowilibyśmy się- to każdy w głębi duszy jej potrzebuje. Chce ją przeżyć. To chyba zależy od uczuciowości człowieka. Nie każdy w tej samej sytuacji czuje to samo. Może mieć inne spostrzeżenia. Co ze mną? Czy ja się zakochałam? Sama nie jestem pewna. Na mojej drodze stanął Darek. Jedyny chłopak, przy którym wariuje. Wcześniej się tak nie zachowywałam. To dziwne... Może dlatego,że dla mnie to uczucie jest nie spotykane? Może on jest tym jedynym? Powoli czuję,że plotę bez sensu ... Nigdy nie byłam podatna na miłość. Może to się w końcu zmieniło... A ja mam właśnie szanse by to sprawdzić. Mam wątpliwości. No bo czy warto spróbować, poświecić siebie, poświęcić to wszystko? Boję się zaryzykować. Widocznie jestem tchórzem, ale nie chce nim być. Chcę być twarda jak bułka z biedronki i walczyć o swoje. O swoje uczucia i życie. Bo tak na prawdę jedyne co nam, na tym świecie pozostało, to MIŁOŚĆ.
***
Siedziałam w salonie, w wygodnym szkarłatnym fotelu niemalże się w nim zatapiając. Popatrywałam dookoła, zachwycając się banalnym pięknem, Lena miała przepiękny dom, jej matka była zajmowała się dekoracją wnętrz. Mój dom też był niecodzienny tylko, że dom mojej przyjaciółki miał "to coś". 'To coś" przyciągało wzrok. Ale dość o tym bo się niepotrzebnie rozmarzę. Przyszłam do Leny z powodu Darka. Tylko ona mnie zrozumie. Chce z nią porozmawiać o tym wszystkim co się dzieje. Jak emocje mną władają i jak się zachowuję gdy pan D. jest w pobliżu. Czekałam tak w tym fotelu jeszcze kilka minut, ponieważ Lena musiała dokończyć znosić pudła ze starymi rzeczami do piwnicy, Było tego mnóstwo... Dlatego tak długo to trwało. Moja przyjaciółka calutki weekend spędziła między starociami. Lecz nie mogłam dłużej czekać. Dziś niedziela a jutra szkoła. Musiałam z kimś porozmawiać o swoich rozterkach miłosnych.
- Hej siostra! Wybacz,że tak długo nie byłam "dostępna".- usłyszałam zza pleców. To Lena. Jak zawsze uśmiechnięta i pomocna. Była ubrana w ogrodniczki, jej włosy tkwiły w nieładzie. Prawdopodobnie miał to być kok,ale mało co z niego zostało. Jednak nie to przykuło moją uwagę. Włosy Leny były zszarzałe.
-Cześć, co Ty masz z włosami?-spytałam z krzywym uśmiechem.
- No jak to co? Nakładałam dziś specjalną odżywkę na włosy, widać rezultaty prawda?- odparła jakby nic się nie stało.
-Jasne,a ta odżywka to pajęczyna plus kilka pajączków, ale to tylko szczegół. Nie wiem jakiej ty odżywki używałaś, ale ja nie chciałabym takich rezultatów.-powiedziałam szybko, ledwo ukrywając swój śmiech. Wiedziałam, że jak lekko podkoloryzuję te historię z włosami będzie niezły ubaw. Lena nienawidziła pająków. A na głowie miała ledwo kilka pajęczynek. Twarz przyjaciółki zbladła. W mgnieniu oka Lena wpadła w przerażenie i zaczęła się otrzepywać.
-Ble...!-usłyszałam. - Co ja miałam na głowie! Strzepnij te pająki! Pewnie są duże i mnie pogryzą!- Była przerażona. Na prawdę dała się wkręcić. Ja tylko się śmiałam. Brzuch zaczął mnie boleć. Wstałam i położyłam dłoń na jej ramieniu.
- Spokojnie. Miałaś na włosach tylko pajęczynę. Z tymi pająkami chciałam cię nabrać i widzę, że się udało. Ha ha ha! Mina Leny mówiła wszystko. Jej zielone oczy pałały gniewem a usta zacisnęły się w wąską kreskę. Była zdezorientowana. Wiem,że knuła zemstę. Niecne plany. W mig "dopadła" mnie i zaczęła gilgotać. Taki słodki odwet. Tylko,że nie dla mnie. Nienawidziłam gilgotek, bo byłam na nie podatna. Dosłownie miałam je wszędzie. Lena gilgotała mnie a ja opadłam na ten fotel, w którym wcześniej się zanurzyłam i próbowałam jakoś się bronić, jakoś odepchnąć jej atak, ale na próżno. Loki wlatywały mi do oczu i zasłaniały widok, nic nie widziałam. Szybkim ruchem odgarnęłam je z czoła.
-Dobra dość, poddaję się! - wykrzyczałam. - Wiesz,że nie lubię gilgotek. - Poprawiłam się w fotelu, a Lena przycupnęła na mięciutkim dywanie obok mnie.
- A ja głupich żarcików z pająkami. Od czasy gdy miałam do czynienia z tarantulą sam na sam, nie chce ich widzieć.
-Wiem...-powiedziałam cicho.- Ale gdybyś widziała swoją minę... Ha ha ha.
-Na pewno wyglądałam głupio, ale ty wcale nie lepiej. A tak poza tym pająki na prawdę są straszne i obleśne.- po ciele Leny przeszły ciarki. Dziwiłam jej się. Pająki wcale nie są takie straszne na jakie wyglądają, aczkolwiek Lena miała kiedyś niemałą przygodę z Czarną Wdową i nie skończyła się zbyt dobrze. Wylądowała w szpitalu. A to była wina mojego głupiego brata. Oskar fascynował się tym, co zakazane. W wieku siedmiu lat przyniósł do domu Leny, ponieważ wtedy ja u niej nocowałam, pająka, na pozór bezbronnego, słodkiego pajączka. Po kryjomu trzymaliśmy go w pokoju. Niepostrzeżenie Czarna Wdowa ugryzła Lenę a jad rozprzestrzenił się po całym ciele. Na szczęście Ola zauważyła całą naszą zabawę i zawiadomiła rodziców. Gdyby nie siostra Leny nie wiem co by się stało. Nie chciałabym,żeby moja przyjaciółka cierpiała. Teraz wiem jak to jest. To ona została ugryziona i to z winy mojej rodziny. Jestem winna i nie mogę się z niej nabijać.
-Przepraszam.-gdy przypomniałam sobie całą historię z pająkami było mi smutno. Zapewne też bym się bała.
-Okey, nie mówmy już o tym. Chciałaś pogadać...-Lena przeszła do sedna rzeczy. Trochę się bałam. Nie wiedziałam jak ona na to zareaguje, bo w końcu ja i miłość? Sama ją wyśmiewałam a teraz najprawdopodobniej coś poczułam.
- No bo wiesz...-zaczęłam niepewnie.
-Chodzi o chłopaka?-spytała, jakby czytając w moich myślach.- No nareszcie! Oj Gosiu, widzisz jednak miłość istnieje na tym świecie. A któż to?
- Taaa... widzisz... to jest...-nie wiedziałam jak jej to powiedzieć. Miałam wątpliwości. tak na prawdę Darek mi się tylko podoba. To na razie nie jest miłość. Po dłuższej chwili mówiłam dalej tak jak to sobie ułożyłam w głowie.- To... chłopak z naszej szkoły, podoba mi się,ale nie wiem czy się w nim zakochałam.-zaczęłam ostrożnie.
-Rozumiem...-przyjaciółka kiwnęła głową w potwierdzeniu. -Jak się nazywa?-ciężko było mi jej powiedzieć o nim. Ręce zaczęły mi się lepić...
-To jest Darek. Darek Niemcewicz.-powiedziałam szybko. Zdecydowałam, że im prędzej tym lepiej.
-Ooo. To świetnie! Bardzo się cieszę.-utkwiłyśmy w przyjacielskim uścisku. Lena w ogóle nie była zdziwiona. Przyjęła tę informacje normalnie. A raczej nienormalnie jak na nią. - Zamierzasz coś z tym zrobić? -zapytała gdy upłynęło kilka sekund.-Ja sądzę,że powinnaś się z nim umówić a raczej się do niego jakoś zbliżyć.-posłała mi szeroki uśmiech. Cieszyłam się... Na myśl o nim usta same mi się układały w szerokim uśmiechu.
- Szczerze to nie wiem.-odpowiedziałam zrezygnowana. - Nie będzie się chciał umówić z taką laską jak ja...
- A dlaczego niby?-powiedziała kpiąco i przewróciła oczami.
-On się chyba w ogóle nie interesuje dziewczynami. To już zdążyłam zauważyć.-przygryzłam wargę.
- No wiesz...-Lena zaczęła z tym swoim uśmieszkiem. Wiedziałam,że coś się kroi.- Za niedługo jest melanż u Krzyśka. Robi imprezkę u siebie w domu. Podobno zaprosił wszystkich (wszystkich to znaczy najbliższych znajomych). Nawet Darka. Słyszałam,że chce z nim wyjaśnić kilka spraw. Ty również dostałaś zaproszenie, ale jak znam życie nie otworzyłaś koperty, którą dostałaś kilka dni temu bo nie jesteście w najlepszych stosunkach... Moim zdaniem to doskonała okazja by jeszcze lepiej poznać Darka.-puściła do mnie oczko. - Zawsze mogę ci pomóc, z ciuchami i takimi tam pierdołami. Będziesz wyglądać jak bogini, więc na pewno zwróci na ciebie uwagę. Jestem tego pewna...
-Nie. Ja... Sama nie wiem. Krzysiek... Eh... To jeszcze nierozwiązana sprawa. Nie wiem co mam zrobić.
-Gosia daj spokój. Pójdziesz na imprezę, spotkasz się z Darkiem i spędzicie ze sobą trochę czasu. Przy okazji możesz też porozmawiać z Krzychem. Od tej sytuacji z boiska obydwoje jesteście przygaszeni. Nie mogę na was patrzeć. Przechodzicie obok siebie tak obojętnie, jakbyście się w ogóle nie znali, a to nie prawda, więc zrób coś z tym wreszcie bo to nie może dłużej czekać! Potem może być za późno. Na przyjaźń i na miłość...
_____________________________________________________
Oto drugi rozdział. Trochę to trwało, ale każdy wie jak to jest. Czasem niestety nie ma się czasu by wklepać nowy rozdział do komputera. Miłego czytanka. Pozdrowienia dla naszych czytelników ;)